Piosenka Zuzi Zielińskiej z kl. IIITF do konkursu ,, Moja szkoła'', ach ten maj... https://www.facebook.com/jola.baranowska.10/videos/128583355454509/


Paulina Znosko z kl,IITD przesłała zdjęcie do konkursu

,, Moja Szkoła'' z domowej nauki


Gawęda o szkole Liwki Nowak z kl.II ZA, do konkursu

,, Moja Szkoła'' pod kier P. Jolanty Baranowskiej

Jeżeli mam być szczera, nie do końca komfortowo się czułam na początku nauki w tej szkole. Od długiego czasu walczę z nieśmiałością i problemami z adaptacją, a kilka niesnasek miało związek z trzema dziewczynami oraz pocieszałam się faktem, że dołączyła do mojej klasy (była już) przyjaciółka. Rozmawiamy ze sobą do dziś, ale ze względu na pewne okoliczności tylko na temat aktualnych wydarzeń.

Osobiste nieprzyjemności sprawiły, że przez miesiąc z rzędu przestałam chodzić do szkoły i wróciłam dopiero po feriach zimowych. Jak to się odbiło na ocenach? Nieciekawie. Średnia 2, 86 i zachowanie nieodpowiednie. Dwie jedynki.

Lecz na szczęście wszystko zaczęło się zmieniać z drugim semestrem, ponieważ gdyby nie szybka reakcja mamy, osiągnięcie takiego progresu byłoby niemożliwe.

Zaczęłam chodzić na każde lekcje, uczyć się, interesować się konkursami. Stopniowo robiłam się jakby „znana” i razem wzięłam udział w chyba pięciu konkursach, a oprócz książki i pięknych przyborów szkolnych w teczce zdobyłam ponad 200 punktów i średnią 4, 29 (z pięciu przedmiotów z marnych wyskoczyłam do bardzo dobrych). To była największa nagroda w moim życiu.

Co mogłabym powiedzieć na temat pierwszego półrocza drugiego roku? Był w porządku. Średnia 4, 10; zachowanie wzorowe. Zbierałam takie stopnie, aby móc je podwyższyć na pasek w przyszłości.

Jedynym źródłem lęku były praktyki, które nabrały nowego charakteru, gdyż gotowaliśmy do bufetu (jedzenie tam generalnie jest pyszne i tęsknię za nim!).

Niestety miał miejsce pewien wypadek, przez który straciłam miesiąc zajęć, w tym nie mogłam również na wf chodzić.

Starałam się to nadrabiać w domowym zaciszu. Ostrożnie smażyłam placki, naleśniki, serniczki. Irytowała mnie niemożność umycia prawej ręki, ale zawsze potrafiłam coś wymyślić.

Zauważyłam coś interesującego podczas mojej nauki jako kucharz – co semestr coś działo się przez miesiąc.

Pierwszy semestr pierwszego roku – wagary.

Drugi semestr pierwszego roku – strajk nauczycieli.

Pierwszy semestr drugiego roku – skaleczenie opuszka palca prawej ręki.

Drugi semestr drugiego roku – no właśnie, koronawirus.

Owszem, dostaję lepsze oceny dzięki zdalnemu nauczaniu - to było to, co pragnęłam zdobyć. Jednocześnie wiem, że zdrowie jest niezwykłą wartością, a praca nad dobrymi ocenami jest niczym doprawianie dania – nie za dużo, nie za mało. To polepsza smak życia.

Nie wiemy, jakie plany ma wirus w koronie. Przyjdzie i sam zniknie, czy będziemy jesienią mieć kolejną falę zachorowań? Wystarczy tylko kilku nieświadomych ludzi, aby zaczęło się wszystko od nowa, a póki co będę starała się żyć teraźniejszością i dążyć do wymarzonego paska.

Dziękuję za przeczytanie,

Liwia